Z Jaskini na Termy – relacja

26 lutego 2018

Z jaskini na termy 24.03.2018 r.

Zapowiadano tęgie mrozy wobec czego lista chętnych na wycieczkę topniała. Szalejące choróbska również wyeliminowały zainteresowanych. Mimo powyższego i tak prawie pełnym autokarem wyruszyliśmy do Kotliny Tatrzańskiej i prawie biegiem dotarliśmy do „otworu” Bielańskiej Jaskini wydrążonej i wyrzeźbionej przez wody w Kobylim Wierchu.

Jaskinia zadziwia ogromną głębią. Różnica poziomów wynosi 125 m. Nie wszyscy chcieli uwierzyć przewodnikowi, że trasa prowadzi po 860 schodach i pochyłych chodnikach zabezpieczonych poręczami żeby nie spaść w czeluść. Patrząc pod nogi trudno było podziwiać formy naciekowe, ale na trasie wyznaczono punkty przystankowe i wtedy można było nacieszyć oko misternymi draperiami, wapiennymi wodospadami, zachwycić się odpijającymi się w licznych jeziorkach jak w lustrze stalaktytami, stalagmitami …, wysłuchać w polskim języku ciekawostek o jaskini.

Przejazd do Bukowiny Tatrzańskiej nie należał do łatwych, bo trasa przez Łysą Polanę prowadzi serpentami, z dużym nachyleniem , nawierzchnia była zaśnieżona. Uczestnicy mogli podziwiać pełnię krasy zimowej szaty.Termy Bukowiny były dla wszystkich wspaniałym relaksem. Każdemu możemy polecić „bulgotnik”, czyli basen z dwoma pierścieniami dysz masujących. Trzeba było stanąć w kolejce żeby przeżyć masaż od stóp po szyję. Oczekiwanie w wodzie o temperaturze 36 ⁰C było bardzo przyjemne. Kto nie obawiał się niskich temperatur to wybrał się do „Jaskini pod Porońcem”, żeby przepłynąć skalną grotę, pomasować plecy wodospadem , pooddychać mroźnym powietrzem, popatrzeć w oparach mgły na krajobraz wokół term. Takie same wrażenia zimnej głowy i ciepła wokół można było mieć w basenie zewnętrznym „Niebieska Dolina”. Było wiele atrakcji wodnych w postaci „grzybka”, „gejzerów”, ławek z hydromasażami i każdy mógł wybrać co tylko chciał.

W drodze powrotnej jak zawsze piosenki przy akompaniamencie gitarzysty Rysia.

Fot. Tomek Kochański