Dwa dni na Roztoczu
Dwa dni na Roztoczu
Pierwszy weekend wakacji 24 i 25 czerwca spędziliśmy na Roztoczu. To przepiękna kraina geograficzna, która łączy Wyżynę Lubelską z Podolem. Wyjątkowe walory przyrodnicze, wyjątkowy w skali kraju klimat i atmosfera. Gęste lasy, rzadka zabudowa, cisza i kontakt
z naturą – to, co „Cyba” lubi najbardziej.
Zaczynamy od Zwierzyńca, tu Przewodnik Pan Zbyszek, zaczyna swą barwną opowieść o zabytkach, Ordynacji Zamojskiej i wielu wyjątkowych postaciach związanych z tym terenem, jak Marysieńka i Król Sobieski, czy Pani Róża Zamojska, patronka roztoczańskich przewodników. Oglądamy uroczy kościółek na wyspie, no i oczywiście degustujemy zwierzynieckie piwo w otoczeniu zabytkowego browaru. Mniammm……
W Szczebrzeszynie zwiedzamy synagogę, cerkiew prawosławną i kościół św. Katarzyny. Przejeżdżamy przez wieś Sochy , okrutnie doświadczoną podczas II wojny do – Górecka Kościelnego – tam zwiedzamy uroczy drewniany kościółek i idziemy na spacer starą aleją, podziwiając okazy 500-letnich dębów.
Jeszcze tylko źródełko z uzdrawiającą wodą, gdzie niektórzy byli gotowi nawet wskoczyć do studni i jedziemy do Hamerni na kolejny spacer, tym razem rezerwatem ”Czartowe Pole”. Czarty, tak, jak bieszczadzkie Biesy, nie chciały nam się pokazać, więc jedziemy do ośrodka „Roztocze” w Józefowie, gdzie mamy nocleg.
No, ale „Cyba” tak wcześnie spać nie chodzi, przy ognisku, pogaduchach i wspólnym śpiewaniu miło płynie czas.
Drugiego dnia, po śniadaniu udajemy się, w miłym towarzystwie Przewodnika Pana Zbyszka, na Roztocze Wschodnie.
Przez Tomaszów Lubelski jedziemy do Bełżca na miejsce obozu zagłady Żydów.
Zginęło tu ok. 500 tys. Żydów przywożonych przez Niemców z całej Europy. Symboliczny pomnik, muzeum i stos spaleniskowy budzą przygnębiające wrażenie.
W Siedliskach Tomaszowskich spacerujemy do źródeł Prudnika, wśród uroczych kapliczek, a wcześniej zwiedzamy muzeum skamieniałych drzew z ciekawymi okazami dendrologicznymi.
Kolejny przystanek to Horyniec Zdrój , tam w sanatorium degustujemy wodę zdrojową, która niestety nie przypomina nawet smaku zwierzynieckiego bursztynowego napoju…
Ale za to w Radrużu uczta dla wzroku i spotkanie z Panią Marią, która przepięknie i ciekawie opowiada historię cerkwi z XVI wieku, zabytku wpisanego na listę UNESCO w 2013roku.
Oglądamy piękną cerkiew i zabytkowy cmentarz. Jeszcze tylko rodzinne zdjęcie na schodach i udajemy się na obiadek do Horyńca i w drogę powrotną do Jedlicza.
Na długo zapamiętamy uroki Roztocza, życzliwość mieszkańców, rozkochanych w tej pięknej krainie i smaczną kuchnię.
A może wrócimy tu na grzyby?
Komentarze zablokowane.