NA MIŁOSNYM SZLAKU
Jesień to podobno ulubiona pora roku poetów, 
ale wędrowców również.


Jej piękno, kolory i obfitość budzą podziw, ale też powodują dziwny stan duszy, który jest, być może, właściwy naturom bardziej refleksyjnym.
„Liść żółty z ziemi jak skarb cenny biorę,
Ten zachód życia dziwnie mnie rozmarza,
Cóż jest u diabła… czyżbym się zestarzał?…”







Powitaliśmy ją w okolicach Kopytowej, Łubienka i Faliszówki, na miłosnym szlaku dziadka naszej Lucynki.
Tak, tak… kiedyś trzeba było „wychodzić” żonę, pokonując wiele kilometrów przez las, łąki i pagórki. Teraz wszystko zarosło, trochę zdziczało, ale wspomnienia pozostały i jest nadal cudnie.

Nasi gospodarze: Lucyna i Leon ugościli nas z całego serca.
Nawet nie wiecie jak może smakować pieczona jagnięcina, 
szaszłyki, szarlotka pieczona przez babcię.



Nie zabrakło wszelkich smakołyków, jak zwykle spisaliście się na medal. Stół – wóz wszystkiego nie pomieścił.
Nasz nowy gitarowy duet: Darek i Marek spisał się, 

tzn. zgrał – znakomicie.




Dziękuję Wam Kochani,

wszystkim razem i każdemu z osobna
– J. K.

Zdjęcia: Angelik
Komentarze zablokowane.