Sucha Bela (31.08.2024 r.)
Ostatnią sobotę wakacji postanowiliśmy spędzić u naszych południowych sąsiadów, a za cel naszej wyprawy wybraliśmy Słowacki Raj – miejsce niezwykłe, które swoje powstanie zawdzięcza dwóm rzekom: Hornad i Hnilec. Przez setki tysięcy lat wyrzeźbiły one w krasowym płaskowyżu dziesiątki wąwozów i wodospadów, tworząc wyjątkowo malowniczą krainę. Podczas naszej wycieczki postanowiliśmy połączyć dwa najbardziej znane szlaki tego miejsca: Suchą Belę oraz Przełom Hornadu. Wyjeżdżamy o trzeciej w nocy, by tuż po siódmej dotrzeć do Podlesoka. Po porannej kawce i wczesnym śniadaniu kupujemy bilety wstępu do parku narodowego i rozpoczynamy naszą wędrówkę zielonym szlakiem przez roklinę Sucha Bela – jedną z najpiękniejszych dolin Słowackiego Raju. Pojawiają się pierwsze drewniane pomosty, stupaczki, łańcuchy i drabinki. Wkrótce docieramy do największych atrakcji i ukazują nam się liczące 30 metrów wysokości Misowe Wodospady oraz wysokie drabinki, które u jednych podnoszą poziom adrenaliny, u innych wzbudzają delikatny lęk. Przechodzimy kolejno obok Okienkowego Wodospadu oraz Kaskadowego Wodospadu, gdzie wspinamy się po kolejnych drabinkach. Jest wczesna pora, szlak jest prawie pusty, więc Suchą Belę pokonujemy sprawnie i docieramy do rozwidlenia szlaków na polanie Sucha Bela Zaver. Zatrzymujemy się na odpoczynek, humory dopisują, a po krótkiej przerwie ruszamy dalej do polany Kláštorisko, gdzie znajdują się ruiny klasztoru kartuzów z końca XIII wieku oraz schronisko turystyczne. Odpoczywamy, degustujemy czeskie piwo i zwiedzamy ruiny. Gdzieś w oddali nieśmiało pokazują się Tatry. Posileni i pokrzepieni ruszamy w dalszą drogę. Niebieskim, miejscami bardzo stromym szlakiem schodzimy w kierunku rzeki Hornad, a następnie wchodzimy na Tomášovský výhľad czyli słynną skalną platformę, która wznosi się pionową, liczącą 150 metrów ścianą. Pora na zdjęcia (jeszcze moim… jeszcze moim… ). Wracamy tym samym szlakiem, a następnie przechodzimy przez przełom rzeki Hornad. Przy Letanovskim Młynie robimy ostatnią przerwę, a zimne piwo smakuje wyśmienicie. Docieramy do Podlesoka i ruszamy w drogę powrotną do Krosna zmęczeni, ale zrelaksowani i naładowani pozytywną energią. Do zobaczenia na kolejnej wyprawie, która już niebawem.
Tekst i zdjęcia: Angelika.
Komentarze zablokowane.