Wschód słońca w Biesach (07.06.2025 r.)
Mimo że wczesne wstawanie, a właściwie brak snu, może wydawać się trudnym zadaniem, efekt w postaci niezapomnianych widoków i doświadczeń na pewno wynagrodzi wszelkie trudy.
„Każdy nowy dzień jest kwiatem, który zakwita w naszych rękach…”/A. Mickiewicz
Warto więc chociaż raz doświadczyć magii, która kryje się w każdym nowym dniu, zaczynając go na szczycie polskich gór. Wschody Słońca w Bieszczadach to prawdziwa uczta dla zmysłów. Wczesnym rankiem, gdy pierwsze promienie przebijają się przez chmury, malując niebo ciepłymi odcieniami różu, pomarańczy i złota, staje się jasne, dlaczego warto uchwycić ten wyjątkowy moment. Przeciągamy ten moment do godziny, po czym Bieszczady są nasze. Jest zielono, bezwietrznie, ciepło, ptaki śpiewają, turystów mało. Jak tu nie uśmiechać się od ucha do ucha? Jak nie pogadać z napotkaną grupą z mazowieckiego, która pierwszy raz w Bieszczadach, mimo, że słyszeli opinie, że Bieszczady to nie góry i zaplanowali trasę przez dwie połoniny prosto na Tarnicę. Nic i nikt nie popsuł nam tego pięknego dnia, z osiemnastoma kilometrami w nogach, ogniskiem w Bacówce Jaworzec, z kiełbaską, a właściwie kiełbasiskiem i pomidorówką. Gitary przygrywały, zimne piwo chłodziło rozpalonych wędrowców. A Słońce ? Grzało nas do końca wędrówki, jakby mówiło: -Chcieliście mnie to macie! Tekst: J.K. Zdjęcia: Angelika D.
Komentarze zablokowane.