Jesienna wyprawa górska – Halicz 20.10.2018 r.

25 października 2018

Słoneczna aura zachęcała do wędrówek. Jesiennych kolorów przybywało z dnia na dzień. Wyruszamy w Bieszczady żeby zachwycić się płonącymi bukami. Na dworze jest jeszcze ciemno, mgliście i chłodno. Docieramy do Mucznego skąd idziemy żółtym szlakiem na Bukowe Berdo. Mgła wokół, szelest liści pod nogami, przesuwające się zarysy postaci i pierwszy postój przy tablicy informacyjnej o szlaku. Mamy dobre tempo i nadzieję, że wyżej będzie lepsza widoczność, że mgła opadnie .

Mijamy osoby schodzące z wierzchołka, które rozwiewają nasze oczekiwania. Wyżej jest jeszcze mniejsza widoczność i wieje zimny wiatr. Docieramy na grzbiet Halicza i pomimo braku widoków nasze nastroje są coraz lepsze. Odkrywamy, że w takiej scenerii jest ukryta magia gór, dostrzegamy  rudy kolor połonin, najeżony skałami wierzchołek. Od czasu do czasu wiatr rozwiewa mgłę i widzimy majaczący masyw Krzemieńca, Tarnicy.

Zejście po schodach  do Przełączy Goprowskiej jest uciążliwe, ale cóż. Zrobiono je aby uchronić roślinność  przed rozdeptaniem. Na przełęczy odpoczynek i podział na grupę szturmującą najwyższy wierzchołek Bieszczadów i tych, którzy pójdą, zaplanowanym czerwonym szlakiem, do Wołosatego.

W mglistej scenerii nie widać stromizny stoków, którą pokonujemy, każdy według swoich możliwości. Jedni szybciej, inni wolniej.  Docieramy na Halicz , trzeci co do wysokości szczyt Bieszczadów i tylko od czasu do czasu dostrzegamy, na małą chwile,  otaczające nas pasma górskie i poniżej połonin bukowe lasy.

W wiacie położonej na Przełęczy Bukowskiej  kolejny odpoczynek i długa wędrówka do Wołosatego. Bieszczady były, są i będą. Możemy ponowić wyprawę  w innej porze roku lub za rok, jesienną porą. Górska wycieczka to pokonywanie swoich słabości, przebywanie ze znajomymi lub poznawanie nowych miłośników wędrówek .

D.M.

 

Komentarze zablokowane.


Powered by http://wordpress.org/ and http://www.hqpremiumthemes.com/